Ci wspaniali mężczyźni w absurdalnych maszynach
W moim rankingu niezrozumiałych pasji z wędkarstwem i curlingiem konkuruje fascynacja wyścigami Formuły 1: sport tak elitarny, że przy nim gra w polo jest plebejską rozrywką, gdyż zawodników są może dwa tuziny na świecie.
Śledzenie zmagań uczestników Formuły 1 w telewizorze dostarcza podobnych emocji jak obserwacja mieszania herbaty. Tyle że trwa dłużej i od startu wiadomo, że wygra Hamilton. Jedyną, choć grzeszną, premią za znużenie bywa kula szczątków pędząca nad torem, lecz widok to coraz rzadszy.
Najosobliwsze, że produkcja wielogodzinnej nudy wymaga olbrzymich sztabów technicznych, kosmicznego zaplecza projektowego i absurdalnych pieniędzy, z ceną za jeden silnik przekraczającą 10 mln dol., choć dopiero specjalny przepis wymusił na „stajniach”, by ich cuda inżynierii przetrwały choć dwa weekendy ścigania.
Prawdziwi „tifosi” mają argument, jakiego nie umiem zweryfikować – telewizja nie przekaże odczucia prędkości, zapachu i skowytu rozkręconych do 20 tys. obrotów silników z trzema turbosprężarkami oraz emocji. To doznania dostępne wyłącznie na żywo, a archikatedrą tego niemal religijnego misterium jest włoski tor...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta